Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych wystawi Mo-Brukowi rachunek za pożar

Artur Szałkowski
Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha zapowiada wystąpienie na drogę prawną przeciwko firmie Mo-Bruk i obarczenie jej kosztami akcji gaśniczej na składowisku odpadów przemysłowych przy ul. Górniczej
Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha zapowiada wystąpienie na drogę prawną przeciwko firmie Mo-Bruk i obarczenie jej kosztami akcji gaśniczej na składowisku odpadów przemysłowych przy ul. Górniczej Dariusz Gdesz
Wałbrzych wystawi Mo-Brukowi rachunek za pożar. Koszt akcji gaśniczej na składowisku odpadów przemysłowych przy ul. Górniczej liczony jest w setkach tysięcy złotych.

Wałbrzych wystawi Mo-Brukowi rachunek za pożar. Na zorganizowanej dzisiaj (10 lipca) w ratuszu konferencji prasowej Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha poinformował, że gmina wynajęła renomowaną kancelarię adwokacką i wystąpi na drogę prawną przeciwko firmie Mo-Bruk, która prowadzi składowisko odpadów przemysłowych na ul. Górniczej w Wałbrzychu. Chodzi o obciążenie właściciela składowiska wysokimi kosztami akcji gaśniczej, która trwała ponad 83 godziny. Brały w niej udział jednostki strażackie z Wałbrzycha, gmin powiatu wałbrzyskiego oraz największych jednostek strażackich z Dolnego Śląska.

– Miałem okazję być na miejscu pożaru i stwierdzam, że składowisko jest prowadzone w sposób skandaliczny. Odpady przemysłowe są składowane na potężnych hałdach. Nie są posegregowane i umieszczone w odpowiednich kwaterach. Teren składowiska nie jest zabezpieczony i na jego teren mogą się dostawać osoby postronne. Tuż obok potężnych płomieni stała duża liczba beczek z substancjami niewiadomego pochodzenia – mówi Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. – Dlatego uważam, że za pożar jest odpowiedzialny właściciel składowiska i to on powinien zostać obarczony wysokimi kosztami akcji gaśniczej. Nie pozwolę, by rachunkami za dostarczoną na miejsce wodę obarczać wałbrzyszan, czy straż pożarną.

Na razie trwa szacowanie kosztów akcji gaśniczej, które poniosła przede wszystkim straż pożarna oraz Wałbrzyskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.

– Nasze trzy beczkowozy wykonały około 150 kursów dostarczając na miejsce około 1,5 mln litrów wody. Rachunek bez wątpienia będzie kwotą sześciocyfrową – wyjaśnia Tomasz Senyk, wiceprezes WPWiK.

Łącznie do walki z żywiołem zużyto około 12 mln litrów wody, którą ciężkie wozy gaśnicze i cysterny pobierały z miejskiej sieci wodociągowej.

– Wysoki będzie również koszt zniszczonego w trakcie akcji sprzętu, głównie węży gaśniczych oraz zniszczonych przez nas w trakcie butów i ubrań ochronnych – mówi Grzegorz Kułak, komendant PSP w Wałbrzychu. – Do ugaszenia płonących odpadów przemysłowych zużyliśmy około 12 ton środka pianotwórczego. Koszt zakupu jednej tony, to wydatek ponad 4 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze koszty zużytego paliwa.

Prezydent Wałbrzycha wysłał pisma m.in. do marszałka województwa dolnośląskiego oraz Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Domaga się natychmiastowej kontroli terenu składowiska firmy Mo-Bruk przy ul. Górniczej oraz jego likwidacji. Nie był to bowiem pierwszy pożar tego miejsca. Gospodarz miasta skrytykował również postawę inspektorów WIOŚ.

– Byli inspektorzy z WIOŚ na pożarze. Powiedzieli nic tu po nas i wyszli – mówi Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. – Inspektorzy wałbrzyskiej delegatury WIOŚ, która jest położona od dłuższego czasu wykazują w tej sprawie asekuranctwo i bezczynność, mimo że ich siedziba jest położona około kilometra od składowiska. Do końca 2015 r. ma zostać zakończona przez firmę Mo-Bruk rekultywacja tego terenu. Tymczasem nie jest wykonywana, a inspektorzy WIOŚ nie wykazują tym zainteresowania.

Teren składowiska firmy Mo-Bruk przy ul. Górniczej jest obecnie pod stałym dozorem policji. Do władz miasta zaczęły bowiem napływać informacje o próbie zacierania śladów przez właściciela składowiska. Wszczęte zostało także prokuratorskie śledztwo w sprawie pożaru.

– Śledztwo prowadzone jest pod kątem sprowadzenia pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Grozi za to od roku do 10 lat pozbawienia wolności – mówi Bożena Jażdrzyk, prokurator rejonowy w Wałbrzychu.

Ponadto prokuratura prowadzi śledztwo jeszcze pod kątem dwóch artykułów kodeksu karnego. Jeden dotyczy m.in. składowania i przerabiania odpadów w sposób, który zagraża życiu lub zdrowiu ludzi oraz florze i faunie. Za to przestępstwo grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Natomiast drugi dotyczy niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Za co grozi kara do 3 lat więzienia. Śledztwo w zakresie dwóch pierwszych artykułów zostało wszczęte po doniesieniu złożonym przez prezydenta Wałbrzycha. Natomiast trzecie po doniesieniu od jednego z mieszkańców Wałbrzycha.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto