O tym, że pojawianie się dzików na terenie Wałbrzycha przestało być ciekawostką przyrodniczą, a stało się realnym zagrożeniem dla mieszkańców, przekonała się mieszkanka dzielnicy Stary Zdrój. Kobieta zdążyła wyjść z domu na spacer z psem, kiedy zza stojących w pobliżu samochodów wyskoczył dzik.
– Wbił mi się kłami w nogę, przewrócił na ziemię i nadal atakował – mówi Halina Kowalik. – Mój krzyk usłyszał syn i odstraszył dzika, który mógł mnie zabić.
Poszkodowana z ogromną raną na nodze wylądowała w szpitalu. Pani Halina ma między innymi uszkodzony nerw strzałkowy w nodze i musi teraz przy chodzeniu wspierać się o kulę. Czeka ją długa rehabilitacja. To nie jedyny przypadek zaatakowania wałbrzyszan przez dziki. Potencjalnym ofiarom udawało się jednak dotychczas uciekać przed agresywnymi zwierzętami, między innymi dziewczynce oraz mężczyźnie, którzy przechodzili w pobliżu ul. 11 Listopada. Według szacunkowych danych straży miejskiej, na terenie miasta grasują obecnie 3-4 watahy dzików, które liczą łącznie około 60 osobników. Najbardziej agresywne są duże lochy, który przewodzą watahom. Dlatego podjęto decyzję, aby to właśnie one zostały odstrzelone. Gmina Wałbrzych ma wyłożyć pieniądze na zakup karmy dla dzików. Będzie ona wysypywana przez myśliwych w taki sposób, by dziki zostały wywabione w bezpieczne miejsce poza miasto. Tam zostaną odstrzelone. Urządzanie polowania na terenie miasta, mogłoby się zakończyć tragicznie.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?