Wałbrzych: Zmarł Mirosław Gniewek. W środę (22 listopada) na cmentarzu parafialnym przy ul. Piaskowej w Wałbrzychu odbył się pogrzeb Mirosława Gniewka, byłego piłkarza Górnika Wałbrzych i Zagłębia Wałbrzych. Urodził się 22 lutego 1962 r. był wychowankiem Kryształu Stronie Śląskie, z którego na początku lat 80. trafił do Górnika Wałbrzych. Grając na pozycji pomocnika, w ciągu zaledwie dwóch lat został jednym z ważniejszych zawodników w składzie biało-niebieskich. Miał istotny wkład w wywalczenie przez Górnika historycznego awansu do ekstraklasy. Odegrał jedną z głównych ról w meczu wałbrzyszan z Zagłębiem Lubin, który decydował o awansie. Tak wspominał to wydarzenie na naszych łamach ponad cztery lata temu ówczesny trener Górnika - Horst Panic.
– Mecz został rozegrany na starym boisku Zagłębia, gdzie tłumy kibiców stały tuż za liniami autowymi. Tego dnia było bardzo gorąco i wobec szpaleru fanów, piłkarze dosłownie nie mieli czym oddychać na zakurzonym boisku – tłumaczy Horst Panic. – Przed meczem motywowałem swoich piłkarzy, ale najlepiej zmotywował ich trener lubinian Stanisław Świerk. Przez otwarte drzwi szatni słyszeliśmy jak krzyczał do piłkarzy Zagłębia: „Górnik nie awansuje do ekstraklasy, bo nad Wałbrzychem zawsze wiszą czarne chmury związane z wywalczeniem I ligi”.
Decydująca dla losów meczu w Lubinie była 61 minuta spotkania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Leszek Kosowski uderzył piłkę głową i wpadła do bramki lubinian. Gol popularnego Kosy wprawił w euforię liczną grupę kibiców Górnika. Po utracie bramki, Zagłębie ruszyło do odrabiania strat. Tu jednak objawił się geniusz trenerski Horsta Panica, który zlecił zadanie specjalne Mirosławowi Gniewkowi.
– Mirek był piłkarzem bardzo dobrze wyszkolonym technicznie. Dlatego kazałem mu przetrzymywać jak najdłużej piłkę. Wywiązał się z tego bardzo dobrze i utrzymaliśmy skromne zwycięstwo do końca – wspomina Horst Panic. – Kiedy po meczu wracaliśmy do Wałbrzycha, koło Świebodzic nasz autokar zatrzymał Tomasz Bernatt, dyrektor kopalni Wałbrzych i prezes Górnika. Gratulował nam awansu, bo po tym meczu był on tylko formalnością.
Po awansie Górnika Wałbrzych do ekstraklasy Mirosław Gniewek musiał się zadowolić rolą zawodnika rezerwowego. W pomocy biało-niebieskich rządzili wówczas niepodzielnie: Włodzimierz Ciołek, Krzysztof Truszczyński, Marian Kowalski i Mirosław Rusiecki, na którego trener Horst Panic postawił kosztem Mirosława Gniewka. Dlatego po premierowej rundzie jesiennej w ekstraklasie, którą Górnik Wałbrzych zakończył na pozycji lidera, Mirosław Gniewek przeszedł do Zagłębia Wałbrzych, grającego na zapleczu ekstraklasy i stał się jednym z jego podstawowych zawodników. Po siedmiu latach gry w Zagłębiu Wałbrzych Mirosław Gniewek wyjechał na stałe do Francji.
– Mirek zmarł w ubiegłym tygodniu we Francji – mówi jego kolega Andrzej Dębski, były piłkarz Górnika Wałbrzych. – Kilka lat temu zmarła jego żona, a on sam od pewnego czasu zmagał się z cukrzycą. Nieżyjącego już Mirka znalazł w mieszkaniu sąsiad, który był zaniepokojony jego nieobecnością. Mieszkające w Wałbrzychu córki Mirka musiały dopełnić formalności związanych ze sprowadzeniem ciała ojca do kraju. Dlatego pogrzeb odbył się dopiero w środę (22 listopada).
Mirosław Gniewek to kolejny zmarły przedwcześnie piłkarz z drużyny Górnika Wałbrzych, która wywalczyła awans do ekstraklasy w sezonie 1982/1983. W 2012 r. zmarł były bramkarz Ryszard Zięba. Natomiast w 2014 r. były obrońca Michel Nykiel.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?