Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzyska PO. Jak powstawała?

ARS
W 2000 roku rozpadły się wałbrzyskie struktury Unii Wolności. Część jej członków podążyła za Władysławem Frasyniukiem i Janem Lityńskim, pozostali za Grzegorzem Schetyną i Jackiem Protasiewiczem. W tej drugiej grupie znalazł się m.in. Marek Rząsowski, prywatny przedsiębiorca z Wałbrzycha.

W styczniu 2001 r. był w pięcioosobowej grupie z Wałbrzycha, która pojechała do Hali Oliwii w Gdańsku na zjazd założycielski PO. Tam również Marek Rząsowski wypełnił deklarację przystąpienia do ruchu. Druga konwencja PO odbyła się w marcu tego samego roku w Hali Ludowej we Wrocławiu. Tym razem wałbrzyscy sympatycy ruchu założonego przez Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego i Donalda Tuska, wybrali się do stolicy Dolnego Śląska już dwoma autokarami. Krótko po konwencji, w ówczesnej siedzibie Starostwa Powiatowego w Wałbrzychu przy ul. Zamkowej, odbyła się konferencja prasowa zorganizowana przez Marka Rząsowskiego, pełnomocnika PO na Wałbrzych oraz starostę Leszka Orpla, pełnomocnika PO na byłe województwo wałbrzyskie. Poinformowali o tworzeniu struktur PO w regionie. – Zostaliśmy wówczas zaatakowani przez dziennikarzy, którzy zarzucali nam, że korzystamy z sali konferencyjnej starostwa i kupiliśmy… słone paluszki za pieniądze powiatu – uśmiecha się, wspominając tamto wydarzenie Marek Rząsowski. – Byliśmy na to jednak z Leszkiem przygotowani i pokazaliśmy dziennikarzom rachunki za wynajęcie sali oraz za kupione paluszki.

Zobacz film

Później stałym punktem spotkań wałbrzyskich sympatyków PO, stała się nieistniejąca już restauracja NOBO, która działała w budynku Agencji Rozwoju Regionalnego u zbiegu ulic Wysockiego i Kolejowej. Cotygodniowe spotkania odbywające się na zasadzie Hyde Parku zaczęły gromadzić coraz więcej osób. Restauracja NOBO zaczęła być za ciasna, dlatego przeniesiono spotkania na drugą stronę ulicy Kolejowej do domu weselnego Maraton. Wśród wałbrzyszan po raz pierwszy zrobiło się głośno o lokalnych strukturach PO, przed wyborami samorządowymi w 2002 roku. Niewielka grupa członków i sympatyków partii pojawiła się wyposażona w… gwizdki przed ratuszem. Mówiąc wprost, wygwizdali władze Wałbrzycha z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, które dążyły do odebrania miastu praw grodzkich i połączenia go z powiatem ziemskim. Na wiecu pierwszoplanową rolę obok Marka Rząsowskiego odgrywał późniejszy senator Roman Ludwiczuk, wtedy przedsiębiorca i działacz miejscowego klubu koszykówki.

W 2002 roku wałbrzyska PO rosła w siłę. Mimo to była zbyt słaba, aby w wyborach samorządowych stawić samodzielnie czoła SLD. Lewicowe władze Wałbrzycha miały duży i wierny elektorat, który był im gotów wybaczyć nawet głośne afery związane z budową obwodnicy miejskiej, czy też dzierżawą pomieszczeń zamku Książ. PO rozpoczęła szukania sojuszników. Wybór padł na ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością, Akcją Wyborczą Solidarność oraz środowiskami katolickimi. Tak doszło do powstania Obywatelskiego Porozumienia Samorządowego. – Początkowo naszym kandydatem na prezydenta miał być Roman Ludwiczuk. Nie spełniał jednak kryteriów, bo nie miał wyższego wykształcenia – wspomina Rząsowski. – Później nie wyszło nam z kandydaturą Ryszarda Kabata, dyrektora wałbrzyskiej filii Politechniki Wrocławskiej. Ostatecznie wybór padł na Piotra Kruczkowskiego, radnego związanego z AWS.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich Kruczkowski przegrał z ubiegającym się o reelekcję Stanisławem Kuźniarem z SLD. Kandydat lewicy nie uzyskał jednak ponad połowy poparcia i wszystko miało się rozstrzygnąć w drugiej turze. Przed ostateczną rozgrywką Kruczkowski uzyskał poparcie, liczącego się na lokalnej scenie politycznej ugrupowania Nasz Wałbrzych 2002, które założył Longin Rosiak. Dzięki temu Kruczkowskiemu udało się ostatecznie zwyciężyć. Natomiast tuż po wyborach wstąpił do PO i został szefem lokalnych struktur partii. Odsunięcie od władzy SLD sprawiło, że coraz więcej osób zaczynało pałać miłością do PO. Dotychczasowe barwy zmieniali nawet radni. Ugrupowanie Nasz Wałbrzych 2002 na rzecz PO porzucili wówczas między innymi: Katarzyna Mrzygłocka, Agnieszka Kołacz- Leszczyńska oraz Stefanos Ewangielu. Pierwsza z wymienionych jest dziś posłanką PO, druga przewodniczącą Rady Miejskiej, natomiast Ewangielu po wstąpieniu do PO został przewodniczącym Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji. Po wyborach samorządowych w 2002 r., wałbrzyszanie po raz pierwszy dowiedzieli się, że miejsce w samorządzie są kupowane. Na podstawie zgromadzonych w tej sprawie dowodów, sąd unieważnił wówczas jednak tylko wybory do rady powiatu i nakazał ich ponowne przeprowadzenie. Tymczasem rządząca miastem koalicja PO-PiS krzepła i brała się za rozliczanie swoich poprzedników z SLD. Chodziło głównie o nieprawidłowości związane z budową obwodnicy miejskiej. Swój renesans wałbrzyska PO przechodziła na przełomie 2005/2006 roku. W wyborach parlamentarnych w 2005 r. posłanką została radna Katarzyna Mrzygłocka, a senatorem dotychczasowy wiceprezydent Wałbrzycha Roman Ludwiczuk. Rok później Piotr Kruczkowski ponownie wygrywa wybory prezydenckie i koalicja PO-PiS utrzymuje władzę w Wałbrzychu. W tym okresie dochodzi jednak do pierwszych pęknięć na monolicie, który miała stanowić wałbrzyska PO. Część jej członków odchodzi, a część odsuwa się na dalszy plan. To forma protestu przeciwko umieszczaniu części osób o wątpliwej reputacji na listach partii w wyborach samorządowych.

– Jak zaczęliśmy być partią władzy, to zaczęli się do nas przyłączać różni ludzie, a my nie byliśmy w stanie ich wszystkich porządnie zweryfikować – mówi Marek Rząsowski. – Wielu naszych członków zaczęło mieć wygórowane ambicje polityczne, innym się to nie podobało. Z tego powodu odszedł m.in. Leszek Orpel, z którym zakładałem PO w Wałbrzychu. W drugiej kadencji zaczęło drastycznie topnieć w Wałbrzychu poparcie dla koalicji PO-PiS. Doszło do tego, że utraciła nawet większość w radzie miejskiej. Wałbrzyszanie mieli już dość niezrealizowanych obietnic, dotyczących na przykład budowy obwodnicy, czy odzyskania przez miasto praw grodzkich. Wynik wyborów samorządowych 2010 r., pozostawał zatem sprawą otwartą. Poprzedziła je wyjątkowo brudna kampania, w której główną rolę odegrała PO. W całej Polsce było głośno po tym, jak w internecie opublikowano nagranie, na którym jeden z wałbrzyskich księży, w trakcie nabożeństwa wychwalał zasługi Piotra Kruczkowskiego i zachęcał do głosowania na kandydata PO. Dyskredytował też Mirosława Lubińskiego, który był najgroźniejszym konkurentem Kruczkowskiego do fotela prezydenta Wałbrzycha. Zachowanie księdza potępiła Kuria Biskupia w Świdnicy. Później opinię publiczną zaszokowało nagranie kompromitującej rozmowy senatora PO Romana Ludwiczuka z Longinem Rosiakiem ze sztabu wyborczego Lubińskiego. Na kilka dni przed drugą turą wyborów wałbrzyska PO zawarła natomiast koalicję z SLD, czym ponownie zraziła część elektoratu. Kruczkowski różnicą 325 głosów wygrał ostatecznie z Lubińskim i trzeci raz został prezydentem. W radzie miejskiej i powiatu większość mają koalicje PO-SLD. Nie wiadomo jednak, czy układ ten przetrwa do końca kadencji, czy też wałbrzyszan czekają przyspieszone wybory samorządowe.
Śledztwo w sprawie korumpowania wyborców w Wałbrzychu prowadzą CBA i Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Dotychczas zarzuty postawiono ośmiu osobom, w tym zawieszonemu członkowi PO Stefanosowi Ewangielu. W zeznaniach świadków pojawia się jednak więcej nazwisk członków PO.
W sądzie natomiast leżą wnioski o unieważnienie pierwszej i drugiej tury wyborów z powodu kupowania głosów, które złożyły komitety wyborcze Nowoczesny Wałbrzych i Wałbrzyska Wspólnota Samorządowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto