Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzyszanka przyjęła uchodźców z Ukrainy. Zgłosiła policji kradzież wyposażenia mieszkania. Jak pomagać mądrze?

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Wałbrzyszanka przyjęła uchodźców z Ukrainy. Zgłosiła kradzież wyposażenia mieszkania
Wałbrzyszanka przyjęła uchodźców z Ukrainy. Zgłosiła kradzież wyposażenia mieszkania Zdjęcie ilustracyjne
Po tym, jak sprawę kradzieży wyposażenia mieszkania w Wałbrzychu przez uchodźców z Ukrainy nagłośniła w internecie mieszkanka naszego miasta, pojawiło się sporo niedomówień i duży hejt zarówno wobec kobiety, jak i obywateli Ukrainy. Postanowiliśmy nieco rozwiać wątpliwości mieszkańców i podpowiedzieć, jak pomagać z głową. Aby podobne incydenty nie rzucały się cieniem na falę dobra, która płynie nie tylko przez Wałbrzych, ale i cały kraj.

O sprawie kradzieży w mieszkaniu, której mieli dokonać obywatele Ukrainy przyjęci pod dach pani Katarzyny, słyszeli już niemal wszyscy wałbrzyszanie, którzy niosą pomoc uchodźcom. A przynajmniej ci, którzy śledzą informacje dotyczące Wałbrzycha i okolic w internecie.

Pani Katarzyna miała wolny lokal na Nowym Mieście, bo przeprowadziła się do domku jednorodzinnego. Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, bardzo chciała coś zrobić, pomóc komuś kto ucieka przed bombami. Dała ogłoszenie w internecie, że przyjmie pod dach uchodźców.

Jak opowiada, ostatecznie zdecydowała się przyjąć bliskich obywatela Ukrainy, który od dłuższego czasu pracował w Wałbrzychu. Jego dziewczynę, siostrę dziewczyny z dzieckiem, mamę i starszego pana, najprawdopodobniej dziadka dziecka. Dała im klucze do mieszkania, oprowadziła i zostawiła. Umówiła się, że przyjadą do niej w niedzielę. Zrobiła ciasto, kawę. Niestety, nikt się nie pojawił.

Nikt też nie odbierał telefonu. W poniedziałek pojechała zaniepokojona na Nowe Miasto. Jak mówi, na miejscu przeżyła szok. Z mieszkania zniknęło wszystko, co można było wynieść w torbie. Zostały puste meble. - Jak się później dowiedziałam od sąsiada, byłego policjanta, przed budynkiem był zaparkowany bus, do którego ci ludzie wynosili moje rzeczy - mówi pani Katarzyna. Sprawę zdecydowała się nagłośnić w internecie.

- Piszę ponieważ wielu z nas zareagowało na wojnę u naszych sąsiadów i postanowili otworzyć serca i domy dla wszystkich, których dotknęła tragedia. Zrobiłam tak i ja. Użyczyłam mieszkanie nieodpłatnie rodzinie przybyłej z okolic Kijowa. Trzy osoby dorosłe i dziecko. Przyjechali wprost z granicy zmęczeni, głodni, nie posiadający niczego. Otworzyłam drzwi i serce, oprowadziłam po mieszkaniu, pokazałam co gdzie jest. Dałam im odpocząć, wymieniliśmy się telefonami - napisała pani Katarzyna i zaznaczyła, że mieszkanie było w pełni wyposażone.

- Od pościeli, ręczników, sztućców, talerzy, garnków, przypraw, artykułów spożywczych, chemii gospodarczej, kosmetyków, suszarki do włosów itp. W mieszkaniu było wszystko. Celowo piszę BYŁO!... Niestety, moje mieszkanie zostało opróżnione do zera. Ludzie zniknęli, a wraz z nimi moje wyposażenie. Zabrali wszystko, co można spakować do torby, ale zastanawia mnie fakt, do jakich się spakowali, jak mieli ze sobą tylko małą torbę podróżną i plecaczek. Zostawili wózek głęboki dziecięcy, nie wiem skąd go wytrzasnęli! Widocznie nie był im tak bardzo potrzebny, skoro został, a dziecko mogło mieć około roku - opisała pani Katarzyna.

- Piszę w związku z przestrogą i rozważnym udzielaniu pomocy uchodźcom, widocznie jak w każdym narodzie znajdą się ci co są wdzięczni za pomoc oraz tacy co tej pomocy nie przyjmują i maja złe zamiary. Został mi gorzki żal i niesmak, ale cóż nie o majątek tu chodzi lecz o zwykłą ludzką uczciwość i wdzięczność za okazane serce - zaznaczyła pani Katarzyna. Napisała również, że bije się z myślami, czy zawiadomić o sprawie policję. A to wzbudziło kontrowersje.

- Nazwano mnie nawet ruskim trollem! A przecież dałam mieszkanie, by pomóc. Nagłośniłam to po to, by osoby dające innym dach nad głową były bardziej czujne niż ja. Ja nadal zamierzam pomagać, ale będę to robić inaczej - mówi pani Katarzyna.

Razem z mężem zdecydowała się pójść na policję. Złożyła zawiadomienie na II komisariacie policji, z którego została sporządzona notatka.

- Tam nie pozostawiono mi złudzeń, że raczej nie odzyskam tych rzeczy. To nawet nie o nie już chodzi. Najsmutniejsze w tej sytuacji jest to, że gdyby ci ludzie poprosili mnie o nie, to pewnie bym im je oddała. Po tym jak nagłośniłam sprawę skontaktowała się ze mną ta dziewczyna, powiedziała że znaleźli większe mieszkanie w Boguszowie - Gorcach, a ponieważ nie było tam niczego, zabrali rzeczy z mojego domu. Tak się nie robi - zaznacza pani Katarzyna.

- Rzeczywiście ta pani była na komisariacie i powiadomiła o zdarzeniu. Jeżeli mamy ścigać te osoby, musimy mieć wycenę rzeczy, które zginęły. Jeśli ich wartość będzie wyższa niż 500 zł to przestępstwo, jeśli mniejsza, to wykroczenie - mówi podkomisarz Marcin Świeży z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.

Jeśli Pani Katarzyna nie dostarczy wyceny przedmiotów policjanci w ogóle nie będą ścigać rodziny obywateli Ukrainy za ten czyn. Będą mieć jedynie notatkę o tym zdarzeniu oraz nazwisko z paszportu, któremu wałbrzyszanka zrobiła zdjęcie.

Jak pomagać z głową?

Najbezpieczniej jest skontaktować się z Urzędem Miasta w Wałbrzychu albo z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Wałbrzychu, który prowadzi bank mieszkań.

- Spisujemy dane z dokumentów uchodźców z Ukrainy oraz dane osób, które chcą im oddać mieszkanie. To bezpieczniejsze zarówno dla właścicieli mieszkań, jak i lokatorów, ale nie daje całkowitej gwarancji, ze nic złego się nie wydarzy - mówi Magdalena Stefańska, szefowa MOPS-u w Wałbrzychu.

Jak dodają urzędnicy, te osoby będą się starały o różne świadczenia w Polsce, a do tego będą musiały przedłożyć dokumenty, jeśli będą poszukiwane będą miały problem.

- Na całym świecie, w każdym narodzie są dobrzy ludzie i gnidy. Jeśli kogoś spotkała krzywda od uchodźcy z Ukrainy, należy to zgłosić na policję jak normalne przestępstwo. Pomagajmy, bo trzeba, ale dbajmy też o nasze bezpieczeństwo i naszą własność. Na podstawie jednostkowego zdarzenia nie wolno nam zaniechać pomocy - zaznacza wałbrzyski radny Piotr Kwiatkowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto