Walim: W trakcie remontu znaleźli książeczki bankowe Niemców. W trakcie prowadzonego niedawno remontu starego domu na terenie gminy Walim, robotnicy wymieniali m.in. posadzki. Po usunięciu starych desek natrafili na schowek, w którym leżała niewielka paczka owinięta w papier. Po jego rozwinięciu okazało się, że wewnątrz jest kilka niewielkich książeczek w języku niemieckim. Właściciele domu powiadomili o sprawie Łukasza Kazka, radnego Walimia oraz wielkiego miłośnika historii miasta oraz Gór Sowich.
– Dokumenty zachowały się w bardzo dobrym stanie. Są to m.in. książeczki oszczędnościowe i depozytowe założone w filii Volksbanku w Wüstewaltersdorf, czyli Narodowego Banku Rzeszy w obecnym Walimiu – wyjaśnia Łukasz Kazek. – Oprócz książeczek w ukrytym pakunku była ręcznie zapisana kartka z danymi właścicieli oszczędności. To Franz, Hedwig i Siegrid Scholz.
Prawdopodobnie remontowany dom, w którym odnaleziono schowek z dokumentami stanowił kiedyś ich własność. Z zapisków gospodarzy wynika, że Franz August Josef Scholz urodził si 23 listopada 1909 roku, a jego żona Hedwig Scholz 13 października 1910 roku.
– Mało prawdopodobne, by jeszcze żyli. Jest natomiast szansa na to, że nadal żyje ich córka - Siegrid Barbara urodzona 30 października 1939 roku. Jeśli tak to ma obecnie 78 lat – mówi Łukasz Kazek. – Zamierzam odszukać tę kobietę, a jeśli zmarła to jej krewnych i oddać należące do nich dokumenty. Z tego, co się orientuję to będą mogli odzyskać swoje rodzinne oszczędności, bo istnieje następca prawny Narodowego Banku Rzeszy.
Łukasz Kazek liczy, że wsparcia w poszukiwaniach udzielą mu Niemcy, którzy mieszkali kiedyś w Walimiu i okolicach. Mają swoje stowarzyszenie i są z nim zaprzyjaźnieni.
– W przeszłości wiele razy, w trakcie remontów domów odnajdowane były zdjęcia, listy lub drobne pamiątki rodzinne, które ukrywali Niemcy wyjeżdżając stąd i licząc na to, że jeszcze tutaj wrócą – mówi Łukasz Kazek. – Wiele osób, do których należały te pamiątki udało mi się odnaleźć i zwrócić je. Były ogromnie zaskoczone i zarazem ogromnie wdzięczne.
Po wielu latach poszukiwań Kazkowi udało się skontaktować z mieszkającym w Niemczech synem niemieckiego zawiadowcy nieistniejącej już stacji w Walimiu. Mężczyzna nie chciał odzyskać swoich zdjęć i listów, bo stanowiły dla niego powrót do bolesnej przeszłości. Umówił się jednak z Łukaszem Kazkiem, że będzie mu przesyłał puste kartki świąteczne przed kolejnymi Świętami Bożego Narodzenia. Kiedy przestaną dochodzić, będzie to znak, że nadawca zmarł. O sprawie przeczytacie tutaj.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?