Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki skwar

Alina Gierak, Małgorzata Moczulska
Trąba powietrzna w Żarowie powaliła wiele drzew. Wczoraj mieszkańcy usuwali szkody.
 FOT. Małgorzata Moczulska
Trąba powietrzna w Żarowie powaliła wiele drzew. Wczoraj mieszkańcy usuwali szkody. FOT. Małgorzata Moczulska
region wałbrzyski Nawałnica i trąba powietrzna w Żarowie, omdlenia w Wałbrzychu, tłumy na basenie, duchota w urzędach Połamane konary, kilka drzew wyrwanych z korzeniami, zatarasowane drogi, zniszczone samochody, ...

region wałbrzyski Nawałnica i trąba powietrzna w Żarowie, omdlenia w Wałbrzychu,
tłumy na basenie, duchota w urzędach

Połamane konary, kilka drzew wyrwanych z korzeniami, zatarasowane drogi, zniszczone samochody, uszkodzone dachy domów – noc z czwartku na piątek mieszkańcy Żarowa będą długo pamiętać.
Podobnie jak wałbrzyszanie piątkowe popołudnie,
gdy temperatura doszła do 37 stopni

Upał zwalał z nóg każdego, niezależnie od wieku. Ratowaliśmy pacjentów, którzy mieli
po 20 lat i po 75 – mówi Stanisława Rzeczkowska z wałbrzyskiego pogotowia. Ka-retki wyjeżdżały do omdleń trzy razy.
Wczoraj temperatura w Kło-dzku utrzymywała się na poziomie 32,1 – 33,1 stopni C w cieniu.
– Nie mierzymy temperatury w słońcu, bo zależna jest od wielu czynników – mówi Zbigniew Chlebicki szef stacji hydrologiczno – meteorologicznej IMGW w Kłodzku.
Temperatury, które się wykazuje, mierzone są w spe-cjalnych klatkach me-teorologicznych na wysokości 2 metrów ponad ziemią. Temperaturę gruntu mierzy się 5 cm nad ziemia.
W piątek wynosiła ona 39 stopni.
Kłodzki rekord ciepła padł 10 sierpnia 1992 roku. Wówczas termometry w stacji wskazywały 35,1 stop.C.

Przy bateriach 70 stopni
Koksownikom wałbrzyskim wczorajszy dzień pozwoliły przetrwać oazy, które wybudowano tuż przy bateriach koksowniczych. W oazach cały czas po ścianach spływa woda, jest wilgotno i chłodno.
– Z nich pracownicy muszą wyjść na 10 – 15 minut do baterii – objaśnia Jerzy Graf z koksowni Wałbrzych.
Przy bateriach zawsze jest gorąco. Temperatura sięga 70 stopni Celcjusza. Rozebrać się z ubrania trudnopalnego nie można, bo jest to niebezpieczne. Jedyne na co mogli sobie wczoraj pozwolić koksownicy pracujący bezpośrednio przy bateriach było ściągnięcie koszuli. Na to szefowie przymykali oko.

Rękawki w urzędach
Pobłażania nie było w urzędach, bankach, na poczcie.
– Bluzki z rękawkami, żadnych pępków na wierzchu i dekoltów. Panowie w długich spodniach i koszulach. Nawet, gdy panują bardzo wysokie temperatury. – Takie zalecenia dotyczące ubiorów urzędowych padły na spotkaniu z naczelnikami – mówi Jarosław Klonowski ze starostwa wałbrzyskiego.
W banku PKO BP dyrekcja na czas upałów zrobiła wyjątek i zezwoliła na odejście od garniturów i garsonek.
– Ale ubiór ma być taktowny i schludny – wyjaśnia Bogdan Jeż, dyrektor.
Panie z banku preferowały jasne bluzki z rękawkami oraz spódnice do kolan.
W policji na żadną dowolność w stroju nie można sobie było wczoraj pozwolić.
Letni mundur to spodnie z cieńszego materiału oraz niebieska koszula, zaś u oficerów biała i krawat. – Spódnica 5 cm przed kolona lub 5 cm za kolano – mówi o wymogach regulaminowych Małgorzata Bielawska z wałbrzyskiej policji.

Nawałnica w Żarowie
– To trwało kwadrans – opowiada Andrzej Pawłowski, jeden z mieszkańców. – Nagle zerwał się straszny wiatr, padało tak jakby ktoś wiadra wody lał z nieba.
– Czegoś takiego nie przeżyłem jak żyje 50 lat – mówi Anna Targosz. – Bałam się, że drzewa zwali się na nasz dom, albo zerwany dach. Wiatr był tak silny, że poprzewracał wszystko na podwórkach, a deszcz padał z taką siłą, że wydawało mi się, że woda wepchnie do mieszkania szyby z okien. W momencie największej nawałnicy w całym mieście zgasły światła. Myśleliśmy, że to koniec świata. Na szczęście chwilę później było już po wszystkim.
– Nie mogłem wyjść z domu, bo gałęzie i wielkie konary drzew zatarasowały całe podwórko – dodaje Andrzej Smoliński. – Niestety w tej nawałnicy zniszczony został mój samochód. Nadaje się do kasacji. Spadł na niego ogromny konar drzewa.
Strażacy mieli w piątek bardzo pracowity poranek. Usuwali konary z dróg i podwórek, pomagali właścicielom zniszczonych aut wydobyć samochody spod gałęzi i konarów. Wszyscy liczą straty i z trwogą czekają na kolejne załamanie pogody.
– Mamy nadzieję, że coś takiego już nas nie spotka, ale boimy się, bo w weekend zapowiadali burze i nawałnice – mówią.•

Od czterdziestu lat noszę habit, więc się przyzwyczaiłam – mówi siostra Elżbietanka. Kierowcy nie mieli tyle samozaparcia co zakonnice.
– Trochę głupio było mi przy pasażerach rozpinać koszulę i prowadzić z gołym torsem, ale inaczej po prostu się nie dało! – wyznaje Bogusław Horodyński, kierowca MPK. – Cieszę się, że nikt na mojej zmianie nie zemdlał.
Upał panujący na drogach był tak duży, że Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad wprowadziła ograniczenia w ruchu samochodów ciężarowych. Aż do odwołania ciężarówki nie mogą jeździć między godzinami 11 a 22.
– Wystąpiliśmy o ten zakaz, bo wiemy że przy temperaturze 30 stopni asfalt pod ich naporem potrafi się psuć – mówi Joanna Bajor, zastępca dyrektora wrocławskiego oddziału GDDKiA.
Kierowcy tirów, których spotkaliśmy wczoraj na parkingu przy wjeździe do Wrocławia, nie kryli wściekłości.
– Marnujemy cały dzień, stojąc bez sensu na tej „patelni” – żalił się pan Wojtek, który jedzie z Francji do Krakowa. – Potem będziemy musieli jechać w nocy.
Oburzali się też kierowcy, którzy utknęli na parkingu w okolicach Legnicy.
– Jadę z Niemiec do Piły. Siedem dni nie było mnie w domu, a tu zakaz – denerwuje się Robert Dzidek, kierowca tira wypełnionego belami drukarskiego papieru.
Niektórzy kierowcy i policjanci lekceważyli jednak zakaz. Tak było w Miliczu, gdzie ciężarówki przejeżdżały przed nosem policjantów z drogówki. Ci pierwsi nie uciekali po rowach. A i stróże prawa nie reagowali.
Pogotowie miało wczoraj pełne ręce roboty. Do godziny piętnastej interweniowało aż sto razy, tylko w samym Wrocławiu. – Ludzie mdleją na ulicy albo wzywają nas do domu, bo mają problemy z sercem – mówi Jan Suszek, lekarz inspekcyjny.
Na żar lejący się z nieba narzekali nie tylko medycy. – W takim upale strasznie się pracuje – mówi Wojciech Góral z wrocławskiej Spółdzielni Pracy Usług Kominiarskich Florian. – Temperatura na dachu sięga nawet 60-70 stopni. Jest tak gorąco, że metalowych części nie da się dotknąć – dodaje.
W 19 miejscach na Dolnym Śląsku PKP wprowadziło ograniczenia prędkości spowodowane upałem.
– Na szczęście, są to nieznaczne ograniczenia – mówi Mirosław Siemieniec z PKP. – Na przykład ze 120 kilometrów na godzinę do 80. Zdarzają się tylko kilkuminutowe opóźnienia – dodaje.
Mimo ogromnych temperatur pracownicy urzędów, banków, poczty i policji nie mogli pozwolić sobie na luźniejszy strój.
– Bluzki z rękawkami, żadnych pępków na wierzchu i dekoltów – mówi Jarosław Klonowski ze starostwa wałbrzyskiego. Jedynie wałbrzyski Bank PKO BP zlitował się nad swoimi pracownikami i zezwolił na koszule z krótkim rękawem.
Synoptycy pocieszają, że jutro będzie już chłodniej. – Dolnoślązacy muszą się jednak przygotować, że sobotnie popołudnie i noc mogą być ciężkie – mówi Tomasz Zubilewicz, znany prezenter pogody. – Burze mogą spowodować wiele szkód.
Mieszkańcy Żarowa już w nocy z czwartku na piątek przeżyli chwile grozy.
– To trwało kwadrans – opowiada Andrzej Pawłowski, jeden z mieszkańców. – Nagle zerwał się silny wiatr i zaczęło mocno padać. Nie mogłem wyjść z domu, bo gałęzie i wielkie konary drzew zatarasowały całe podwórko. Mój samochód jest całkowicie zniszczony. Nadaje się tylko do kasacji.

Kierowcy, którzy wyjechali na ulicę samochodami bez klimatyzacji, przeżywali we wnętrzach swych pojazdów prawdziwe katusze. Nasz reporter z Jeleniej Góry sam postanowił posiedzieć chwilę wewnątrz zaparkowanego na słońcu auta. Temperatura na elektronicznym termometrze szybko podskoczyła do 45 stopni Celsjusza, po czym urządzenie wyłączyło się, gdyż było dla niego już zbyt gorąco. Organizm reportera na pobyt w tak rozgrzanym samochodzie zareagował jak na wizytę w saunie.
Po 10 minutach jego koszulka i spodnie były mokre.

Chłodniej jest nawet w Afryce
Sidy Mahomed Diallo, lekarz z Przemkowa, pochodzący z zachodniej Afryki mówi, że upały w jego rodzinnych stronach są łatwiejsze do zniesienia.
– W Manilii jest gorąco, ale i wilgotność powietrza jest duża – opowiada. – Tutaj jest duszno i ciepły wiatr sprawia, że nawet w cieniu nie można odpocząć. Jestem zaskoczony, że w Polsce potrafi być tak gorąco!

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto