WAŁBRZYCH Spalił się przy naprawie gazociągu
Dwóm pracownikom wałbrzyskiego zakładu gazowniczego prokuratura postawiła wczoraj zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci kolegi. Do wstrząsającego wypadku doszło w czwartek podczas naprawy gazociągu przy ulicy Ludowej w Wałbrzychu. Zginął tam w płomieniach 48-letni mężczyzna.
- Cały czas jeszcze przesłuchujemy podejrzanych o nieumyślne spowodowanie śmierci mężczyzny. Dopiero po zakończeniu tych czynności, będzie można mówić o okolicznościach i przyczynach tego zdarzenia - tłumaczy Marek Bzunek, prokurator rejonowy w Wałbrzychu.
Jeden z pracowników był pijany
Prokuratura postawiła zarzuty dwóm kolegom zmarłego pracownika wałbrzyskiego zakładu gazowniczego. W chwili tragedii pracowali przy gazociągu razem z ofiarą wypadku. Jeden z pracowników ekipy był nietrzeźwy. Miał pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Do dramatycznych wydarzeń doszło, kiedy 48-letni mężczyzna spawał znajdujący się w wykopie gazociąg. W rurze nie powinno być gazu, bo jego dopływ był zamknięty. Jak ustalili policjanci - w części gazociągu przy ulicy Reja nastąpiło otwarcie gazu na zasuwie, to spowodowało niekontrolowany i intensywny wypływ gazu na ulicy Ludowej, gdzie pracował mężczyzna.
Nie miał szans
Tuż po tragedii pracownicy ekipy byli przekonani, że ktoś kazał włączyć gaz, bo nie wiedział, że przy rurociągu są jeszcze pracownicy.
- Nie było żadnych szans, aby mu pomóc. Cały się palił, a słup ognia sięgał ośmiu metrów. Nie mogliśmy nawet zeskoczyć do wykopu, bo też byśmy się spalili. Jesteśmy w szoku - mówili przerażeni koledzy spawacza. Jak dodają, był wieloletnim i doświadczonym pracownikiem.
Zakład gazowniczy nie komentuje tych dramatycznych wydarzeń. Jedyną informację, jaką przekazano,to to że szefowie są nieosiągalni, bo trwają wielogodzinne narady w sprawie tragedii i że trwa ustalanie jej przyczyn.
Bada inspekcja pracy
Sprawę bada też Państwowa Inspekcja Pracy w Wałbrzychu. Jak informuje inspektor Jarosław Kruszyński, nie powinno być problemów z ustaleniem okoliczności i przyczyn wypadku. Powinny być one znane w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Tyle czasu ma też zakład gazowniczy na przekazanie do PiP dokumentacji powypadkowej. Winnym śmierci pracownika zakładu gazowniczego grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?