Wojna radnych z burmistrzem Ząbkowic

Speckomisja, sprawy sądowe i doniesienia do prokuratury, a wszystko przez internetowego bloga
W najbliższy piątek w Sądzie Okręgowym w Świdnicy odbędzie się pierwsza rozprawa przeciw Krzysztofowi Kotowiczowi, burmistrzowi Ząbkowic Śląskich. O zniesławienie w internecie oskarżył go radny Franciszek Gawęda

Chodzi o komentarz jednego z internautów zamieszczony na prywatnej stronie internetowej (blogu) burmistrza Krzysztofa Kotowicza. Radny Franciszek Gawęda uważa, że ten wpis zniesławia go, a winę ponosi za to burmistrz miasta, który prowadzi bloga.
– Było tam napisane, że jestem kombinatorem. Mało tego, że jako pracownik ośrodka kultury robię wspólnie z panią dyrektor jakieś podejrzane, lewe interesy – mówi Gawęda. Jak dodaje, poprosił burmistrza, by usunął ze swojej strony internetowej ten nieprawdziwy wpis. – Wtedy byłoby po sprawie. Niestety, nie zrobił tego, dlatego założyłem mu sprawę w sądzie. Ten szkalujący mnie wpis (podpisał się pod nim internauta o nicku obserwator miejski 2 – przyp. red.) do dzisiaj jest na stronie bloga – tłumaczy.

Zbyt wiele zmian
Sprawa sądowa to niejedyny powód konfliktu pomiędzy burmistrzem a radnymi. W ubiegłym tygodniu znowu doszło do eskalacji wzajemnej wrogości. Radni powołali do życia speckomisję śledczą, która ma zbadać politykę personalno-finansową w urzędzie miasta.
– Chcemy dokładnie przyjrzeć się, w jaki sposób burmistrz Kotowicz prowadzi politykę personalną i czy nie łamie prawa. Uważamy, że w ostatnim roku zmian na kierowniczych stanowiskach było zbyt wiele – tłumaczy Ryszard Barański, wiceprzewodniczący rady miasta. – Na kluczowe stanowiska w spółkach miejskich trafili ludzie z Wrocławia, Kłodzka, czy Lądka.
Burmistrz Kotowicz twierdzi, że specjalnej komisji śledczej się nie boi.
– Nie mam nic do ukrycia. Wszystkie decyzje, w tym personalne, podejmuję zgodnie z prawem – zapewnia. – To dobrze, że radni interesują się moją pracą. A co do konfliktu z radnym Gawędą, to niech sąd rozstrzygnie, kto ma rację.
Kotowicz nie ogranicza się jedynie do obrony przed atakami radnych opozycyjnych. W styczniu przeszedł do kontrofensywy. Złożył w prokuraturze doniesienie o przestępstwie, które mieli popełnić radni. Chodzi o szkalujące, zdaniem burmistrza, oświadczenie, które chcieli wprowadzić do porządku obrad podczas ostatniej sesji.
– Oczerniające mnie oświadczenie ostatecznie nie trafiło pod obrady. Uważam jednak, że jego treść narusza przepisy kodeksu karnego. Dlatego powiadomiłem o tym prokuraturę – dodaje Kotowicz. Jak podkreśla, zarzucono mu, że przy pomocy bloga specjalnie skłóca mieszkańców, i że zwalnia ludzi, by zatrudnić swoich znajomych.

Mieszkańcy mają dosyć
Wojną w magistracie wyraźnie zniesmaczeni są mieszkańcy Ząbkowic Śląskich.
– Władze tracą energię na ciągłe kłótnie i oskarżenia, z których nic nie wynika dla zwykłych ludzi – mówi Stanisław Batóg, mieszkaniec. – Tymczasem w mieście nic się nie dzieje. U nas te wewnętrzne walki pomiędzy radnymi a burmistrzem trwają już od kilku lat. Zaczęły się jeszcze za burmistrza Marcinkowa. To trwa, bo u władzy bez przerwy są ci sami ludzie.
Szans na rozwiązanie lub choćby złagodzenie trwającego od roku konfliktu nie widać. Świadczą o tym choćby skrajnie różne oceny dotyczące wyremontowania krzywej wieży. Burmistrz uważa, że to duży sukces, radni opozycyjni, wręcz przeciwnie. Podkreślają, że Kotowiczowi nie udało się zdobyć unijnych pieniędzy na odrestaurowanie zabytku.
– Za remont zapłaciliśmy 1,7 mln zł. Z ministerstwa kultury dostaliśmy zaledwie 600 tys. zł dotacji – wylicza Ryszard Barański. – Teraz, kiedy są unijne fundusze, ta proporcja powinna być zupełnie inna.
W marcu podczas sesji absolutoryjnej może dojść do kolejnego ostrego zatargu. Już teraz wielu radnych zapowiada, że nie udzieli Kotowiczowi absolutorium. •