Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybrali Wałbrzych: Skąd przybyli do naszego miasta

PG, ELW
Jego dorobek filmowy i teatralny trudno zliczyć
Jego dorobek filmowy i teatralny trudno zliczyć Polskapresse
Wałbrzyszanie pochodzą z różnych zakątków kraju, Europy, a nawet świata. Jak trafili do Wałbrzycha i dlaczego właśnie nasze miasto pokochali najbardziej?

Stanisław Grędziński, kiedyś znakomity lekkoatleta, 400-metrowiec, mistrz Europy, olimpijczyk, multimedalista mógłby wybrać do zamieszkania każde miejsce w Polsce i nie tylko.
Urodzony w1945 roku w Ostrzycy na Zamojszczyźnie wybitny sportowiec, a od pewnego czasu budowlaniec osiadł jednak w Wałbrzychu. Pomimo, że przeszedł dwa zawały serca nie myśli o emeryturze.
– Jest jeszcze tyle do zrobienia – mówi ten niezwykle pracowity człowiek. Dba o odrodzenie się wałbrzyskiej lekkoatletyki nie tylko prezesując LKS-owi Górnik Wałbrzych. To on nadzorował remont hali lekkoatletycznej przy ul. Chopina w dzielnicy Nowe Miasto. Zatrudnienie go przy remoncie tego właśnie obiektu było niezwykłym zbiegiem okoliczności. Były medalista największych imprez światowej rangi skończył studia na Politechnice Wrocławskiej i jest inżynierem budownictwa. Nie rozstał się jednak ze sportem. Po zakończeniu kariery wziął się za wychowywanie swoich następców. Prowadził zajęcia kiedy hala popadała w ruinę.
Dziury w dachu, powybijane szyby, brak ogrzewania i biegające myszy. Prowadzenie treningów w takich warunkach nie było łatwe – opowiada Grędziński. Wiele osób mówi teraz, że obiekt przy ul. Chopina jest jego pomnikiem. PG

Jedną z najaktywniejszych założycielek poetyckiej grupy Erato jest Wiesława Kamińska, pracownica Muzeum w Wałbrzychu.
Urodziła się w Zielonej Górze i do ukończenia szkoły średniej mieszkała w Krośnie Odrzańskim. – Nie spodziewałam się, że los wyrzuci mnie z mojego rodzinnego miasta – wspomina. Po ukończeniu państwowego studium kulturalno-oświatowego i bibliotekarskiego we Wrocławiu, zaczęła pracować m.in. w Muzeum Sztuki Medalierskiej. – Wtedy na mojej drodze stanął mój przyszły mąż, który jest wałbrzyszaninem. Kilka lat po ślubie, w 1987 roku, przenieśliśmy się na stałe do Wałbrzycha.
Aktywnej i towarzyskiej osobie trudno było odnaleźć się w nowym otoczeniu.
– Kocham spotykać się z ludźmi i dlatego cieszy mnie praca w wałbrzyskim muzeum i ciepłe przyjęcie tutejszych twórców – mówi o sobie działaczka.
Pani Wiesława lubi taniec i choreografię, pisze wiersze pełne emocji, erotyki. Organizowanie wieczorów poetycko-artystycznych zaproponowali jej sami poeci, pasjonaci. Sama też zaczęła pisać, a jej wiersze ukazały się w kilku antologiach, m.in. po zakończeniu warsztatów w Broumovie. Artystka dostała wiele nagród m.in. od władz gminy, starostwa i WOK. ELW

Adam Wolańczyk
to mieszkaniec Wałbrzycha, którego nie trzeba przedstawiać. Urodził się w Cieszanowie na Podkarpaciu. – W domu nas było pięcioro – opowiada pan Adam. Pierwsze spotkania z teatrem w rodzinnym mieście podczas odwiedzin objazdowych trup zrobiły na nim ogromne wrażenie, dlatego postanowił zostać aktorem. – Jako dziecko grałem u siebie w miasteczku w teatrze parafialnym. Jako sierotka wyglądałem tak sugestywnie, że widownia płakała – wspomina wałbrzyski aktor z rozrzewnieniem. W 1960 roku po zakończeniu łódzkiej Szkoły Filmowej pan Adam pracował przez siedem lat we wrocławskim Teatrze Rozmaitości. – Był to teatr objazdowy. Przyjeżdżaliśmy też w okolice Wałbrzycha i przyjaźniłem się z tutejszymi aktorami, jeszcze gdy tutejszy teatr był filią Jeleniej Góry – dodaje aktor emeryt. Od 1967 roku z niewielkimi przerwami pan Wolańczyk pracuje dla wałbrzyskiego teatru. Ma na koncie ponad 130 ról teatralnych i przeszło 30 filmowych. Grał w kanonie polskiego kina od „Krzyżaków” po „Pana Tadeusza”. W Wałbrzychu wystąpił w przeszło 110 przedstawieniach i dzięki temu jest on kopalnią wiedzy o tym teatrze i ludziach z nim związanych. – Zawód aktora jest ciężki i wymaga końskiego zdrowia oraz dyscypliny. Aktor zarabia niewiele, a musi być dyspozycyjny – mówi. – Gra jest jak bakcyl. Jak się raz „wdepnie” w teatr, nie sposób się z niego wyzwolić – dodaje pan Adam. Pracę w teatrze artysta łączył z licznymi hobby m.in. fotografowaniem, gotowaniem, wycieczkami po Polsce, pisaniem poezji i działaniem w licznych stowarzyszeniach kulturalnych. Dziś pan Adam jest aktywnym emerytem. Wciąż gra i angażuje się w wiele przedsięwzięć – Jestem lokalnym patriotą, przywiązanym do tej ziemi. Wielu moich kolegów już odeszło, ale ja się jeszcze nie zbieram – dodaje artysta z humorem. ELW

W 1961 roku trafił do Wałbrzycha Michał Drohomirecki, dwukrotny mistrz świata weteranów w rzucie oszczepem. Ma na koncie także dziesiątki medali mistrzostw Polski i Europy. – Może zadomowiłem się tu, bo Góra Chełmiec i okolice Wałbrzycha przypominają mi trochę krajobrazy z dzieciństwa – zastanawia się. Drohomirecki urodził się w w 1934 roku, w pobliżu miejscowości Prnjavor niedaleko Banja Luki w obecnej Bośni i Hercegowinie. Jego pochodzący ze Stanisławowa ojciec był oficerem Austriackim, pełniącym służbę w Jugosławii. Po pierwszej wojnie światowej pozostał w tym kraju i poznał tam mamę, która pochodziła z Tarnopola. Powodziło im się świetnie, ale w maju 1946 roku opuścili Bałkany. Bez żalu, bo wojna dała im się we znaki. Razem z rodzicami i rodzeństwem, po tygodniu podróży pociągiem, dotarli w okolice Bolesławca na Dolnym Śląsku. – Przyjechało nas wtedy prawie trzydzieści tysięcy Polaków, mieszkających na terenie Jugosławii. Mój tata był jednym z organizatorów tych transportów – opowiada Drohomirecki. Zanim trafił do Wałbrzycha tułał się trochę po regionie i kraju. Uczył się i pracował, a po za tym uprawiał sport, który stał się jego pasją i bardzo ważną częścią życia. – Po technikum dostałem nakaz pracy w Zakładach Magnezytowych koło Ząbkowic Śląskich. Długo tam jednak nie popracowałem bo w 1954 roku zacząłem studia w Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie – opowiada. – Kraków to piękne miasto, mogłem tam nawet zostać, ale ja wolałem Dolny Śląsk – dodaje. W 1961 roku przyjechał do Wałbrzycha i zaczął pracę w kopalni Victoria, gdzie był m.in. inżynierem wentylacji, szybko został też zawodnikiem Górnika Wałbrzych. Zawsze pracował w górnictwie. Po Victorii, krótko w kopalni Wałbrzych, później w kopalni miedzi w Lubinie, w 1977 roku zaczął pracę w Przedsiębiorstwie Robót Górniczych w Wałbrzychu. Następnie było Dolnośląskie Zjednoczenie, przekształcone później w Gwarectwo. Tam był inspektorem do spraw wentylacji. – W 1985 roku, mając 51 lat przeszedłem na emeryturę – mówi Drohomirecki. Podkreśla, że jest prawdziwym Dolnoślązakiem z krwi i kości. PG

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 31 stycznia 2012.

Przeczytaj także wcześniejsze odcinki tego cyklu:


Jak do Wałbrzycha trafił Bartłomiej Nowak?

Jeśli i Wy mieszkacie w naszym regionie, a przyjechaliście tu z daleka i macie do opowiedzenia ciekawą historię napiszcie do nas na [email protected] i wyślijcie swój nr telefonu, lub zadzwońcie do naszej redakcji - 74 843 93 72.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gluszyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto