Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

XVIII-wieczna księga wróciła do Książa (ZDJĘCIA)

Artur Szałkowski
„Kroniki saksońskie” zwrócone do Książa po prawie 70 latach
„Kroniki saksońskie” zwrócone do Książa po prawie 70 latach Zamek Książ w Wałbrzychu
XVIII-wieczna księga wróciła do Książa. Po zakończeniu wojny została zrabowana przez czerwonoarmistę, później przez Moskwę i Poczdam wróciła do Książa.

XVIII-wieczna księga wróciła do Książa. Pochodzące z 1727 r. „Kroniki saksońskie” autorstwa Jonanna Christiana Crell(iusa), były w przeszłości częścią zbiorów biblioteki majorackiej Hochbergów, ulokowanej w budynku bramnym zamku Książ. Prawdopodobnie w maju 1945 r. księga padła łupem żołnierza Armii Czerwonej. Po prawie 70 latach wróciła do Książa. Nim do tego doszło księga przebyła długą drogę i kilka razy zmieniała właściciela.

– „Kroniki saksońskie” podarowała nam pani Johanna Lesch, emerytowana niemiecka aktorka – mówi Magdalena Woch z działu turystyki i kultury Zamku Książ w Wałbrzychu. – W 1979 r. gościła w Moskwie i wypatrzyła książkę w antykwariacie, którego właścicielem był jej znajomy. Dowiedziała się, że „Kroniki saksońskie” nabył on od obywatela obecnego Tadżykistanu. Pani Johanna dostała księgę od znajomego w prezencie i wywiozła nielegalnie ze Związku Radzieckiego do Poczdamu.

Niedawno emerytowana aktorka rozpoczęła porządkowanie swojego księgozbioru i zamierzała przekazać „Kroniki saksońskie” do Biblioteki Księżnej Anny Amalii w Weimarze. Wobec faktów, że w księdze są odciski pieczęci biblioteki majorackiej Hochbergów z Książa oraz braku dokumentów, że „Kroniki saksońskie” trafiły stamtąd do Johanny Lesch legalnie, bibliotekarze z Weimaru uznali, że najlepiej będzie jeśli obecna właścicielka księgi zwróci ją do zamku Książ.

– Na przełomie lutego i marca pani Lesch napisała do nas i zadeklarowała chęć zwrotu „Kronik saksońskich”. Zaprosiliśmy ją do zamku Książ, gdzie przekazała nam księgę – wyjaśnia Magdalena Woch. – Jest to jedyna księga ze zbiorów biblioteki majorackiej w Książu, którą obecnie posiadamy. Wiemy, że w Wałbrzychu jest jeszcze jedna książka z tego zbioru poświęcona hodowli koni. Jest obecnie w zbiorach muzeum miejskiego.

Biblioteka majoracka w Książu była drugą co do wielkości prywatną biblioteką na Śląsku. Na początku XX wieku w jej zbiorach było około 45 tys. tomów. Do uważanych za najcenniejsze zaliczano album z 317 miniaturami portretowymi Friedericha Wilhelma Sennewaldta oraz album z 159 pejzażami tego samego artysty. Wśród portretowanych osób byli m.in.: król Fryderyk Wilhelm II, król Fryderyk Wilhelm III i królowa Luiza, książę Hieronim Bonaparte i cesarz Napoleon.

Nie wiadomo jaką część zbiorów biblioteki majorackiej wywieźli pod koniec wojny Niemcy. Wiadomo natomiast, że jej zbiory w trakcie wojny uległy... zwiększeniu. Po tym jak w 1941 r. pierwsza aliancka bomba została zrzucona na Bibliotekę Pruską w Berlinie, zapadła decyzja o wywiezieniu jej najcenniejszych zbiorów w bezpieczne miejsca. Jednym z nich był zamek Książ, który pozostawał poza zasięgiem bombowców RAF. Do Książa miało łącznie trafić ponad 500 skrzyń. Było w nich ukryte m.in.: około 19 tys. rękopisów z Bliskiego Wschodu oraz spuścizna twórcza Mozarta, Beethovena, Bacha, Schumanna i Barholdiego.

Pozostawały w Książu do przełomu 1944 i 1945 r. Przewieziono je wówczas do klasztoru w Krzeszowie koło Kamiennej Góry. Tylko dzięki temu nie trafiły w ręce Rosjan, którzy bezcenne dzieła, podobnie jak miało to miejsce z większością zbiorów biblioteki majorackiej, wywieźli do Związku Radzieckiego. Odnalezione w Krzeszowie zbiory „Berlinki”, Polacy w wielkiej tajemnicy przed Niemcami i Rosjanami przewieźli do Krakowa i ukryli w uniwersytecie Jagiellońskim. Temat bezcennych zbiorów wypłynął nieoczekiwanie 27 maja 1977 r. Edward Gierek gościł wówczas z oficjalną wizytą w Berlinie i przekazał Erichowi Honeckerowi wyjątkowy prezent. Były to trzy czerwone, ozdobne skrzyneczki, w których umieszczono rękopisy dzieł Mozarta.

Wobec licznych dzieł sztuki, które Niemcy zagrabili w czasie wojny w Polsce i nie zwrócili do dziś, temat zbiorów „Berlinki” został na razie zawieszony w próżni. Nie ma praktycznie również szans na to, by Rosjanie zamierzali przekazać Polsce wywiezione księgi z biblioteki majorackiej w Książu. Zwłaszcza w obecnej sytuacji politycznej. Dla strony rosyjskiej są one zdobyczą wojenną zarekwirowaną na terytorium Niemiec. Dolny Śląsk znalazł się bowiem w granicach Polski dopiero w maju 1945 r.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto