MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zamiast floretu formy do pieczenia

Magdalena Rusakiewicz-Siembida
Anna Rybicka nie znosi makaronów. Nie lubi też klusek. Kocha za to robić i jeść ciasta.	Fot. Adam Warżawa
Anna Rybicka nie znosi makaronów. Nie lubi też klusek. Kocha za to robić i jeść ciasta. Fot. Adam Warżawa
Anna Rybicka, gotować potrafi, i owszem! Ale bez przesady. Zdecydowanie bardziej woli spożywać. A najbardziej na świecie specjały przygotowane przez mamę. Domeną pani Ani są natomiast ciasta.

Anna Rybicka, gotować potrafi, i owszem! Ale bez przesady. Zdecydowanie bardziej woli spożywać. A najbardziej na świecie specjały przygotowane przez mamę. Domeną pani Ani są natomiast ciasta. Cieszy ją i wciąga cały rytuał związany z przygotowaniem składników. Dobraniem odpowiednich proporcji. No i czekaniem na efekt końcowy. Florecistka twierdzi, że preferuje pieczenie nad gotowaniem, bo to jest zdecydowanie łatwiejsze!

- Nie wiem, dlaczego. Niektórzy uważają pieczenie za trudne. Mnie natomiast przychodzi to z łatwością. Robię więc serniki, pyszne i aromatyczne mazurki, szarlotki - mówi sportsmenka. - To moja tajna broń. Szczególnie w przypadku mojego chłopaka, który wprost przepada za wypiekami. Staram się więc ciągle znajdować jakieś nowości. By ciągle go czymś zaskoczyć. No przecież nie od parady mówi się, że przez żołądek do serca mężczyzny. Ja trafiam do serca swojej sympatii na słodko - śmieje się florecistka.

Ale ciastami wychodzącymi spod ręki Anny Rybickiej zachwyca się też cała spora rodzina. Szczególnie podczas świąt, bo wtedy staje ich na stole zdecydowanie więcej wypieków.
- Przygotowując świąteczne specjały dzielimy się pracą. Mama gotuje, a ja zajmuję się pieczeniem - tłumaczy popularna Ryba (tak nazywają ją koleżanki z planszy). - To doskonały układ. Ja robię to co lubię, a mama to w czym osiągnęła już chyba mistrzostwo świata.

Anna Rybicka twierdzi, że nie będzie nigdy konkurowała ze swoją rodzicielką o prymat w kuchni. - To jej królestwo - zaznacza. - Moje umiejętności przy niej, to tylko marna namiastka.
Ale sportsmenka ciągle się szkoli. Zadbali o to jej rodzice. W dniu, kiedy zdobyła tytuł magistra na Uniwersytecie Gdańskim, otrzymała prezent. Kiedy go odpakowała jej oczom ukazała sięÉ książka kucharska.
- Gruba, ciężka i kolorowa - zdradza Anna Rybicka. - Na szczęście prezentowane tam przepisy są niezbyt skomplikowane, a produkty do ich przygotowania dostępne w sklepach. Dlatego z książki często korzystam. Przydaje mi się bardzo, bo ostatnio żywię się sama. Wyprowadziłam się od rodziców do własnego mieszkania.

Co oczywiście absolutnie nie przeszkadza florecistce wpadać do mamy na pyszne obiady. Ale zdarza się też, że gotuje sama.
- Wtedy przyrządzam zupy. Z warzywami, mięsem. Sycące. Drugie danie mam wówczas z głowy - zdradza Ryba.
W kuchni Anny Rybickiej na pewno nie uświadczymy makaronów ani wszelkiej maści klusek.
- Nie znoszę ich - krzywi się florecistka. - Kiedy więc w słonecznej Italii mamy turniej, czy zgrupowanie jem pizzę albo wyborną włoską szynkę.

Podstawą żywienia mistrzyni Europy we florecie jest białko. Z umiłowaniem i z rozsądku wcina więc jogurty, sery, serki i twarożki. Dietę uzupełnia o warzywa i owoce.
- No i nie mogłabym żyć bez mięsa - kwituje Anna Rybicka. - Na szczęście nie muszę. Jem to na co mam ochotę. Nie przestrzegam specjalnych diet. Jak tyję, to potrafię się odchudzić. Staram się jednak trzymać wagę. Bo jedzenie sprawia mi przyjemność. I o to chyba chodzi...

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto