Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapłacą za nieprofesionalizm ratowników GOPR-u

RS
Marcin Oliva Soto
Kuleje współpraca pomiędzy polskimi i czeskimi ratownikami górskimi w Karkonoszach. Zwłoki polskiego turysty, znalezione w minioną środę na szlaku na przełęczy pod Śmielcem, zostały przytransportowane przez Horską Sluzbę do kostnicy w Czechach. Wszystko przez to, że uczestniczące w akcji zespoły ratowników z obu krajów, nie poinformowały się wzajemnie o podjętych działaniach.

Dla rodziny zmarłego oznacza to spore wydatki i komplikacje związane ze sprowadzeniem ciała do Polski.

Zaginionego 54-letniego mieszkańca województwa lubuskiego poszukiwano w Karkonoszach przez trzy dni. Ostatni raz widziano go 27 października w schronisku pod Łabskim Szczytem. Lubuszanin wyszedł w góry, choć pogoda była niedobra. Przed wyjściem poinformował żonę, że zamierza dojść do Karpacza i wyłącza telefon. Do domu miał wrócić w niedzielę wieczorem. Gdy nie wrócił zaniepokojona rodzina wszczęła alarm.

Kilkudniowa akcja poszukiwawcza GOPR nie przyniosła efektu. Ciało mężczyzny leżące przy szlaku na polsko-czeskiej granicy, odnalazł dopiero polski turysta, który zawiadomił nasze służby ratunkowe. Później, ktoś wezwał też na miejsce Horską Sluzbę. Zespoły z obu krajów wyruszyły w to samo miejsce, po te same zwłoki.

- Czesi mają łatwiejszy dostęp do tego rejonu. Mogą tam dojechać. My nie mogliśmy dostać się tam ani skuterem, ani samochodem. Nasz zespół szedł na piechotę – tłumaczy Olaf Grębowicz, naczelnik grupy karkonoskiej GOPR.

Czescy ratownicy dotarli do ciała szybciej i zabrali je na swoją stronę. Dlaczego zespoły ratowników nie skoordynowały swych działań? Polskie i czeskie służby nie mają wzajemnej łączności radiowej. Można było jednak porozumieć się przez telefon lub pocztą elektroniczną.

Naczelnik Olaf Grębowicz tłumaczy, że akcja transportowa miała dynamiczny przebieg, dlatego nie doszło do wymiany informacji ze stroną czeską.

Rodzinę zmarłego sprowadzenie zwłok może kosztować ok. 6-7 tys zł. Do transportu używa się specjalnych trumien metalowych, których dno jest wyłożone chłonnym materiałem. Zakład pogrzebowy musi zalutować wieko hermetycznie. - Taka trumna to wydatek ok. 2,5 tys zł – powiedziano nam w jednej z jeleniogórskich firm pogrzebowych.

Oprócz zgody na transport zwłok i zaświadczeń lekarskich (przetłumaczonych na j. czeski), trumnę z ciałem trzeba dostarczyć do polskiego konsulatu w Pradze, by urzędnik ją tam opieczętował. Dopiero po tym można jechać z nim do Polski.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto