- Ktoś, kto wymyślił te ograniczenia, zapomniał wskazać, w jaki sposób miasta mają wprowadzić je w życie - przyznaje zw rozmowie z walbrzych.naszemiasto.pl kierownik Andrzej Welc, który na co dzień odpowiada w Wałbrzychu za sprawy związane z komunikacją zbiorową i transportem publicznym. Jak dodaje, już wiosną w Wałbrzychu dochodziło do dantejskich scen, bo jedni chcieli jechać mimo tego, że w autobusie znajdowała się już dopuszczalna liczba osób i nie chcieli dać się wyprowadzić na zewnątrz, a inni robili awantury (i zdjęcia, red.), kiedy osób było za dużo.
- Nasi konduktorzy i kierowcy byli bici, szarpani, nawet pluli na nich pasażerowie. Mało tego, wybijano nam też szyby w autobusie. Strach pomyśleć, co będzie teraz... - mówi Andrzej Welc.
Według nowych przepisów, które ogłosił wczoraj premier RP Mateusz Morawiecki w związku z epidemią koronawirusa, od soboty 17 października, Wałbrzych znalazł się w strefie żółtej i tak jak inne miasta został objęty obostrzeniami m.in. w zakresie przemieszczania się.
Oznacza to, że autobusy będą mogły przewozić tylko 30 procent pasażerów! Przy jednoczesnym zachowaniu w pojeździe co najmniej połowy wolnych miejsc siedzących.
I tak dla poszczególnych typów autobusów w Wałbrzychu limity przestawiają się następująco:
- 51 osób w autobusie przegubowym (18 m) - wcześniej mogło jechać 150 osób!
- 30 osób w autobusie solo (12m) - wcześniej mogło jechać 91 osób
- 20 osób w autobusie midi (9 m) - wcześniej mogło jechać 60 osób
W Wałbrzychu na wszystkich liniach kursuje łącznie 56 autobusów, w bazie stoi jeszcze jeden zastępczy, gdyby któryś się zepsuł. Już teraz jest kłopot, by dopiąć wszystkie kursy, nie ma więc szans na to, by zwiększyć ich intensywność.
- I teraz proszę sobie wyobrazić sytuację, kiedy wszyscy rano chcą dojechać do szkoły i pracy. Kogo mamy wpuścić, kogo wyprosić? Mało tego, kto ma te osoby policzyć? Kierowca? W jaki sposób to zrobi, kiedy jedni wsiadają, a inni wysiadają. Jest 56 autobusów i 35 konduktorów w ogóle przy założeniu, że wszyscy pracują... Poza tym w autobusach przegubowych jeden konduktor też nie jest w stanie policzyć wszystkich, nawet przy założeniu, że kierowca wpuszcza przednim wejściem i liczy, a konduktor wypuszcza kolejnym i liczy...
Problem w tym, że za liczbę osób w autobusie i przestrzeganie limitów odpowiada kierowca... Jedyne, co może zrobić w sytuacji,ckiedy w środku jest więcej osób, to poprosić pasażerów o opuszczenie pojazdu. Kto ma jednak wyjść, a kto zostać? Kto ma się spóźnić do pracy czy na lekcje, a kto nie?
- Wiosną kierowca po prostu wyłączał silnik i mówił, że dalej nie jedzie, jeśli część pasażerów nie wysiądzie. Zdarzało się, że sam wzywał policję. A kiedy miał komplet, nie zatrzymywał się na przystankach. Proszę sobie wyobrazić, ile skarg, pretensji i nerwów przy tm było... No cóż, pozostaje jedynie prosić o wyrozumiałość wałbrzyszan - mówi Andrzej Welc...
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?