– Mam już za sobą pierwszą próbę i spotkanie z instruktorem. Wreszcie mogę spełnić swoje marzenie i należeć do zespołu z długą tradycją – mówi Krystyna Dermiacha, 64-letnia wałbrzyszanka.
Pani Krystyna zapisała się do odradzającego się chóru Zespołu Pieśni Tańca „Wałbrzych”. – W latach 60. w jaworskiej szkole, do której chodziłam był nabór do Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Bardzo chciałam zapisać się, ale tuż przed spotkaniem zachorowałam. Taka szansa nie trafiła się już potem, ale przez całe życie ciągnęło mnie do śpiewania i poznawania polskiego folkloru – opowiada wałbrzyszanka.
Pani Krystyna na wszystkich spotkaniach z przyjaciółmi proponowała im wspólne śpiewanie, zaś podczas urlopowych wycieczek poznawała lokalne przyśpiewki by poszerzyć własny śpiewnik. Dziś, odkąd wstąpiła do wałbrzyskiego zespołu, nie musi się ze swoją pasją kryć.
Powraca chór
– Wracamy do dawnego modelu, kiedy chór i balet działały obok siebie. Rozpoczynamy nabór i przyjmujemy nie tylko młodzież, bo do chóru nie stawiamy ograniczeń wieku – zapowiada Joanna Świątek-Czwojdzińska, dyrektor ZPiT. Okres działania chóru w zespole dobrze wspomina wielu wałbrzyszan. – Pod koniec lat 80. byłam chórzystką. Pamiętam jak zazdrościliśmy baletowi, że my ciągle stoimy, a oni poruszają się i częściej się przebierają – wspomina Marlena Janik, obecnie instruktorka ZPiT „Wałbrzych”.
Wałbrzyska grupa rozbudowuje repertuar, ma dwóch nowych instruktorów, stara się o zakup nowych strojów, a także przygotowuje się do obchodów swojego 60-lecia. Zespół ma w naszym regionie wielu sympatyków. - Rodzice zapisują swoje pociechy do nas nie tylko aby nauczyły się śpiewać i tańczyć. Z zespołem zwiedzą region, a może nawet świat, w grupie wchodzi im w nawyk punktualność, umiejętność współpracy, i w końcu tu rodzą się przyjaźnie i miłości - wylicza Świątek-Czwojdzińska. Pani Joanna w zespole poznała swojego pierwszego męża. On był w chórze, ona w balecie. Tak zaczyna się wiele wałbrzyskich historii miłosnych.
Zespół jak wielka rodzina
Dzisiejsi instruktorzy to zwykle dawni wychowankowie zespołu, z grupą związane są całe rodziny. – Byłam w chórze zespołu trzy lata, potem posłałam tam córkę i syna – opowiada Beata Sznel.
Ze swojej zespołowej przeszłości dumny jest też Marcin Rozmus. – Krótko byłem w balecie, żona śpiewała w zespole przez piętnaście lat, a teraz przyprowadzam na próby córkę i syna – mówi wałbrzyszanin.
Pani Arletta Rogólska występowała w grupie, jak jeszcze koncertował w Klubie Mieszko i razem z grupą obchodziła nie jeden jubileusz. Potem występowała w nim jej córka, a na 60-leciu wystąpi wnuczka.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?