Znikające pieniądze miejskiego przewoźnika

O pieniądzach w kwocie ponad pół miliona złotych, które miały zniknąć z konta miejskiego przewoźnika, powiadomił Prokuraturę Rejonową w Wałbrzychu Andrzej Kosiór, pełniący od niespełna dwóch tygodni funkcję prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Wałbrzychu.
– W czasie wnikliwej kontroli dokumentów spółki stwierdziłem, że w niewłaściwy sposób dysponowano jej środkami pieniężnymi – wyjaśnia Andrzej Kosiór, p.o. prezesa MPK w Wałbrzychu. – Sprawa dotyczy wypłaty zaliczek i dotyczy kilku ostatnich lat.
Andrzej Kosiór tłumaczy, że nie będzie na razie zdradzał szczegółów dotyczących tej sprawy. Ma ją bowiem wnikliwie wyjaśnić prokuratorskie śledztwo. Wiadomo jednak, że nieprawidłowości, który wykrył nowy prezes miejskiego przewoźnika, nie zostały wykryte w trakcie przeprowadzania audytu w spółce. W ostatnich dwóch latach audyt w MPK był wykonywany przez firmę zewnętrzną z Wrocławia. Władze Wałbrzycha już zapowiedziały, że w związku ze źle wykonanymi przez nią kontrolami, rozważają możliwość wystąpienia o zwrot pieniędzy zapłaconych za przeprowadzone kontrole. Prokuratura wyjaśnia, że śledztwem zostają objęte na razie dwie osoby.
– Zgodnie z informacjami przekazanymi nam w doniesieniu wynika, że sprawa dotyczy byłego prezesa spółki oraz jednego z jej pracowników – mówi Bożena Jażdżyk, prokurator rejonowy w Wałbrzychu. – Jeśli potwierdzi się, że obaj panowie przywłaszczyli kwotę ponad 500 tysięcy złotych, grozi im do 5 lat pozbawienia wolności. Jeśli natomiast osiągnęli korzyść majątkową poprzez niekorzystne rozporządzanie cudzym mieniem, grozi im do nawet 8 lat więzienia.
Po upublicznieniu sprawy Ireneusz Zarzecki, były prezes MPK jest niedostępny dla dziennikarzy. Nie odbiera również telefonu.