Katastrofa samolotu na Trójgarbie, którą przez wiele lat traktowano jak legendę, okazała się prawdą. Dowody potwierdzające katastrofę samolotu zgromadził wałbrzyszanin Krzysztof Kobusiński. Są one efektem wieloletnich ustaleń. Trójgarb jest jednym z najbardziej charakterystycznych wzniesień Gór Wałbrzyskich. Jest położony na północny zachód od Szczawna-Zdroju, a swoją nazwę zawdzięcza trzem wierzchołkom o wysokościach 778, 757 i 738 m n.p.m. Osoby interesujące się historią tego miejsca, na pewno słyszały opowieści o katastrofie samolotu, który w czasie II wojny światowej miał się rozbić na zboczach Trójgarbu. Wokół tych opowieści narosło wiele mitów dotyczących typu samolotu oraz jego przynależności państwowej.
– Po raz pierwszy o katastrofie samolotu, który rozbił się na zboczach Trójgarbu usłyszałem od Niemca, który twierdził, że był świadkiem tego zdarzenia – wyjaśnia Krzysztof Kobusiński. – Powiedział mi, że miało ono miejsce wiosną 1945 r. Panowały wówczas fatalne warunki atmosferyczne. We mgle pilot zboczył z kursu i uderzył w stok wzniesienia.
Z relacji Niemca wynikało również, że katastrofę samolotu przeżyły wszystkie osoby będące na jego pokładzie. Wrak maszyny leżał na stromym stoku i jego usunięcie stwarzałoby ogromne problemy. Dlatego rozbity samolot pozostał na swoim miejscu. Podobno po zakończeniu wojny zainteresowali się nim żołnierze Armii Czerwonej. Rosjanie mieli z niego wymontować część nadal sprawnych urządzeń, reszta trafiła na złom.
– Wielokrotnie badałem miejsce katastrofy i odnajdywałem w ziemi elementy, które mogły być fragmentami samolotu, m.in. charakterystyczną metalową rurkę – mówi Krzysztof Kobusiński.
Ustalanie faktów związanych z katastrofą samolotu nabrało tempa dzięki wsparciu od miłośnika lotnictwa z Czech. Jest on zaprzyjaźniony z wałbrzyszaninem.
– Mój znajomy dotarł do dokumentów, a nawet fotografii dotyczących tego wydarzenia – tłumaczy Krzysztof Kobusiński. – Dzięki temu wiadomo, że na Trójgarbie rozbił się niemiecki samolot transportowy Junkers Ju 52.
Z dokumentów wynika, że na pokładzie samolotu oprócz załogi, byli ranni niemieccy żołnierze. Maszyna leciała z zamienionego w twierdzę Wrocławia, w którym wojska niemieckie stawiały zaciekły opór nadciągającej Armii Czerwonej.
Samoloty transportowe Junkers Ju 52 wykorzystywano nie tylko do ewakuacji rannych z Festung Breslau, ale również dostarczania amunicji do oblężonego Wrocławia.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?