Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stracił rękę, bo nie zdążyli z pomocą

PG
Młody mężczyzna stracił rękę. Trafił do szpitala, do którego nie powinien

O tym, że wezwanie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego nie musi oznaczać błyskawicznego przetransportowania w odpowiednie miejsce i co za tym idzie udzielenia szybkiej pomocy przekonał się ostatnio pewien pracownik Zakładu Usług Leśnych, który wykonywał wycinkę drzew w Jodłowniku. To niedaleko Bielawy.
– Pracowały tam trzy osoby z rodzinnej firmy. Jednemu z mężczyzn upadające drzewo zmiażdżyło ramię – opowiada Jan Dzięcielewski, nadleśniczy Nadleśnictwa Świdnica.
Towarzyszom rannego udało się wezwać pogotowie z Dzierżoniowa.
– W naszym powiecie nie ma jednak szpitala, który mógłby pomóc temu człowiekowi. Wezwano zatem pogotowie lotnicze i karetka dowiozła rannego na boisko w Bielawie, gdzie wylądował śmigłowiec – wyjaśnia Tomasz Kliche, z-ca dyrektora ds. lecznictwa szpitala powiatowego w Dzierżoniowie. Dodaje również, że w jego ocenie działanie było właściwe. Co z tego. Śmigłowiec przetransportował mężczyznę do szpitala „Latawiec” w Świdnicy. Okazuje się, że ten wybór nie był dobry.
– Ręka była niedokrwiona. Trzeba było zszywać naczynia, a my nie mamy u siebie chirurgii naczyniowej. Nasz ortopeda rozłożył ręce – mówi doktor Jan Marszałek, ze szpitala w Świdnicy.
Dodaje, że w tym przypadku bardzo bardzo liczył się czas.
- Po szybkim zdiagnozowaniu rannego, postanowiliśmy przetransportować go karetką, do właściwego miejsca czyli do Centrum Urazowego z naszego terenu, znajdującego się w szpitalu przy ul. Borowskiej we Wrocławiu – dodaje.
Niestety, ręki nie udało się uratować. Po trzech dniach podjęto decyzję o amputacji. Doktorzy Marszałek i Kliche nie chcą wyrokować, czy gdyby działano szybciej, nie doszłoby do tego. W lotniczym pogotowiu nie czują, żeby popełnili jakiś błąd.
– Lekarz ocenił, że stan pacjenta jest stabilny i trzeba go przetransportować do najbliższego oddziału ratunkowego. Takie są procedury – mówi Justyna Sochacka, rzeczniczka LPR. – Nie wiem czy, młody, 31-letni człowiek nie stracił ręki przez słabe działania służb ratunkowych -zastanawia się jednak nadleśniczy Dzięcielewski.
Dodaje, że praca w lesie jest bardzo ciężka i niebezpieczna. a 31-latek zamierzał zrobić sobie uprawnienia do kierowania TIR-ami i zmienić zajęcie. Sprawie obiecała przyjrzeć się Halina Szymiec-Raczyńska, posłanka Ruchu Palikota, z Dzierżoniowa.
Fachowcy przyznają, że pacjenci coraz częściej mają odwagę poskarżyć się na lekarzy. Czy tak będzie w tym przypadku? na razie nie wiadomo.

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 28 sierpnia 2012

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto