Dziki w Wałbrzychu: Mnożą się na potęgę i znalazły chytry sposób na darmową ucztę. Aż trudno uwierzyć - zobaczcie film!

„Proś, a nie dają, to sam weź!” mówił w "Potopie" pan Andrzej Kmicic i tę jego strategię zdają się stosować cwane wałbrzyskie dziki, choć trudno posądzać o znajomość prozy Sienkiewicza.

- Tu już trzeci dzień pod rząd, kiedy dziki demolują nasze śmietniki. Wczoraj jak wyszłam z psem to koło pierwszego wieżowca były dziki i wszystkie odpady rozwaliły. Podjechał też radiowóz policyjny, a dziki dalej sobie spokojnie jadły i nie bały się. Jest ich bardzo dużo, wchodzą nawet na plac zabaw - opowiada pani Magdalena, mieszkańca wysokościowca przy ul. Okrzei w Wałbrzychu.

Pani Magdalena nagrała film, co pod jej budynkiem działo się w poniedziałkową noc - 17 czerwca. Trzy dorosłe dziki i kilka warchlaków pożywiało się przy śmietnikach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby uprzednio nie przewróciły dużych pojemników na odpady. Takie kontenery o pojemności 1100 litrów na kołach są dość stabilne i trudno je przewrócić. Puste mają wagę ponad 50 kg, a z obciążeniem mogą ważyć nawet ponad pół tony. Dla dzików to fraszka. Najpierw powaliły na ziemię pojemnik z odpadami bio, a następnie dwa kolejne. Świetnie poradziły sobie z otwieraniem klapy kontenerów i żerowały sobie w najlepsze.

Zobaczcie użyczony przez Czytelniczkę film z nocnej uczty dzików na ul. Okrzei.

Historia miejskiej rodziny dzików z Wałbrzycha.

Miejskie służby potwierdzają, problem dzików żyjących w mieście wraca jak bumerang. Skuteczne działania i pokojowe współistnienie z dzikimi mieszkańcami od pokoleń żywiącymi się i mieszkającymi w mieście to nie jest prosta sprawa.

- Żerowanie przy śmietnikach całych grup i pojedynczych dzików powtarza się regularnie. Są takie miejsca, jak na ul. Chrobrego w okolicy przejazdu kolejowego, gdzie dziki pojawiają się niemal noc w noc. Przewracanie śmietników powtarza się w różnych dzielnicach, dotyczyło dotąd małych kontenerów. To, że nauczyły się przewracać również te duże to nowość - mówi Andrzej Piotrowski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Wałbrzychu.

To strażnicy miejscy przyjmują doniesienia i zgłoszenia o poczynaniach wałbrzyskich dzików. A ich dzikie harce spędzają sen z oczu mieszkańców i zarządców nieruchomości. To oni próbują po nocnym żerowaniu zwierząt uporządkować teren.

Tylko w ostatnich dniach zgłoszenia o dzikach i szkodach przez nie wyrządzonych dotyczyły:

• 10 czerwca - 2 zgłoszenia z Azaliowej i Królewieckiej,
• 11 czerwca - dziko buszowały na ul. Jagiellońskiej (kilka sztuk) oraz Broniewskiego - Hirszfelda (jeden samotny). Na ul. Okrzei locha ryła na ogrodach działkowych.
• 13 czerwca - ul. Jagiellońska i Okrzei, a także Dąbrowskiego 21 na Białym kamieniu.
• 15 czerwca - 4 dziki buszowały w nocy na ul. Okrzei,
• 16 czerwca - 6 dzików ryło okolice ul. Hirszfelda na Piaskowej Górze, nie zabrakło zgłoszenia z ul. Kasztelańskiej.
• 17 czerwca - ponownie Okrzei, Jagiellońska i Azaliowa.

Słowem, na ul. Okrzei i Jagiellońskiej, czyli na stokach Niedźwiadków dziki pożywiają się regularnie. Strażnicy miejscy próbują je odstraszać, a także przekazują zgłaszającym taką potrzebę mieszkańcom płyn oraz granulki odstraszające te zwierzęta. Miejskie dziki nie boją się ludzi, świateł ani samochodów, przez co często kończą życie właśnie pod kołami.

W ostatnich tygodniach straż miejska zyskała też nowy sprzęt.

- To strzelba Palmera, wiatrówka służąca do usypiania zwierząt. Jej użycie jest dozwolone tylko pod nadzorem weterynarza i w przypadkach gdy zwierzę zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców - tłumaczy zastępca komendanta Straży Miejskiej w Wałbrzychu.

Są strażnicy przeszkoleni w tym zakresie, sprzęt jest w Wałbrzychu od niedawna i nie był jeszcze używany.

Poza strażnikami, nad sprawą dzików pieczę ma również inna miejska komórka. - Liczebność dzików na terenie Wałbrzycha w ostatnich latach szybko wzrasta m.in. przez ciepłe zimy i zmiany klimatyczne. Zwierzęta te potrafią obecnie wydawać potomstwo trzy razy w ciągu roku, do tego z uwagi na trwającą epidemię ASF nie możemy prowadzić pewnych działań stosowanych i sprawdzających się wcześniej, takich jak chwytanie całych stad w specjalne klatki oraz wywożenia ich. Dziś przewożenie jest zakazane, jednak prowadzimy inne dozwolone prawem działania jak odstrzał redukcyjny. Mamy podpisane umowy z trzema sprawdzonymi myśliwymi - wyjaśnia Wojciech Łomnicki, kierownik Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

• W 2024 roku, do połowy czerwca odstrzałem objęto 85 dzików,
• dla porównania, przez cały 2023 było ich 111,
• a jeszcze dekadę wcześniej - w 2014 roku istniała konieczność odstrzału mniej niż 10 sztuk. Lawinowy wzrost nastąpił od 2020 roku.

W 2024 roku na płyny i granulaty odstraszające dziki "Zarządzanie Kryzysowe" wydało 6,5 tys. zł, te środki są dokupowane na bieżąco.
Szef Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego podkreśla, że bez współpracy i akceptacji pewnych zasad przez mieszkańców walka z problemem dzików w mieście nie będzie skuteczna. Co ją wspiera?

• montaż wiat i zamkniętych boksów na śmietniki oraz ograniczenie dostępności/izolowanie zwierząt od śmietników z odpadami żywnościowymi,
• nie dostarczać pożywienia dzikom. Niestety jest nadal wiele przypadków wysypywania jedzenia (w terenach zabudowanych i wokół), przez co dziki wracają w te miejsca nocą regularnie
• stosowanie regularne granulatów i płynów odstraszających.

Jak wskazują służby i specjaliści zajmujący się problemem dzików, nasze obecne prawo w tym zakresie nie jest doskonałe, zwłaszcza w kwestii dochodzenia swoich praw przez mieszkańców, których ogrody, działki i inne tereny pozarolnicze spustoszyły dziki.

Dziki rządzą na ul. Okrzei w Wałbrzychu, ale nie tylko